Wczoraj pierwszy raz oksydowałam biżuterię. Zrobiłam to domowym sposobem używając jajka. Wiedziałam, że efekt będzie nieprzewidywalny, ale nie sądziłam, że aż tak. Rezultat moich działań (a raczej jajka :) ) spodobał mi się, bo pasuje do wisiorków, które oksydowałam (nie wykluczam kupna oksydy czarnej lub brązowej za jakiś czas, bo jajeczny sposób nie zawsze jest odpowiedni).
Wisiorki są zrobione metodą wire wrapping z drutów miedzianych 0,4 mm i miedzianych srebrzonych 0,25 mm, 0,6 mm i 1,0 mm. Oto one:
fossile i turkus:
perły hodowlane i rzeczne:
howlit:
perła muszlowa:
Pozdrawiam! :)